W piątek (5.08) na jednym z najpiękniejszych dziedzińców Zittau, dziedzińcu dawnego klasztoru franciszkanów, zaprezentowano sztukę Augusta Strindberga „Panna Julia", którą wyreżyserowała Beatrix Schwarzbach. W Teatrze im. Gerharta Hauptmanna w Zittau i Görlitz zagościł jeden z najgłośniejszych tekstów XX wieku, a zmierzenie się z nim zawsze wywołuje emocje.
Tragedia Strindberga rozgrywa się w szwedzkiej posiadłości wiejskiej w środku letniej nocy i została zakazana przez szwedzkich cenzorów zaraz po jego napisaniu i dlatego miała swoją premierę w Kopenhadze dopiero w 1889 jako intensywny taniec przez noc, między letnią jasnością a gorzką ciemnością. Tytułowa Julia to córka hrabiego, która oddaje się w noc świętojańską lokajowi, po czym – nie znajdując innego rozwiązania niż śmierć, w obawie przed skazaniem siebie na towarzyską banicję, popełnia samobójstwo.
Reżyserka, Beatrix Schwarzbach (dramaturgia – Martin Stefke) decydując się na inscenizację, postawiła na uwypuklenie swoistej gry między trzema postaciami: panną Julia (dobra Lilja van der Zwaag), lokajem Jeanem (znakomicie poprowadził swoją rolę – od nieśmiałego, pokornego i uległego pracownika, do władczego, okrutnego, pomiatającego wysoko urodzoną kochanką, gbura – David Thomas Pawlak, którego uważni sympatycy teatru mogą pamiętać z międzynarodowej komedii „Cudownie, Wundervoll, Úžasný" Vojtěcha Bárty, Szymona Bogacza, Zuzanny Bućko i Stefanie Witzlsperger (2015) w reż. Karli Štaubertovej w Teatrze im. Norwida w Jeleniej Górze, a nieco wcześniej wystąpił w roli narratora w satyrze „Biesiada u hrabiny Kotłubaj" Witolda Gombrowicza w reż. Roberta Czechowskiego na 41. Jeleniogórskich Spotkaniach Teatralnych 2011), a kucharką Krystyną (dobrze poradziła sobie z niełatwą rolą Katinka Maché).
Każda z postaci gra z narzuconą jej rolą społeczną: arystokratka, zachowując się ordynarnie i prostacko gra z konwenansem, lokaj – posiadłszy kobietę nie ze swoich sfer, zyskuje na jakiś czas nad nią przewagę, choć według konwenansów to on powinien być niżej, kucharka – pod maską niewinnej świątobliwości ukrywa podobną do Jeana nienawiść do państwa hrabiostwa i niepogodzenia się ze swoim statusem społecznym. Bohaterów uwiera pełniona rola społeczna i najchętniej pozbyliby się jej – nawet za wszelką cenę i bez skrupułów. Przypominają w tym więzionego w klatce ptaszka panienki Julii, który w jednej z ostatnich scen zostaje brutalnie zamordowany przez lokaja.
W „Pannie Julii" trudno wskazać bohatera, są tam raczej antybohaterowie, którzy działają według złożonych motywów przynoszących raczej zwątpienie niż pokrzepienie. Za tą cyniczną walką o to kto kogo pierwszy wykiwa, przebłyskuje prawdziwe pragnienie miłości. Każde z tej trójki potrzebuje bycia kochanym, ale są tak unurzani w walce o władzę, że nie potrafią dać sobie na to szansy. Do tego stopnia są zafiksowani na nienawiści do siebie i swojego życia, że nie potrafią doprowadzić do jakiejkolwiek zmiany na lepsze. Ostatecznie romantyczna ucieczka arystokratki i lokaja spala na panewce, a odgrażająca się kucharka, wcześniej zapewniająca, że szybko opuści ten zepsuty dom, pokornie udaje się do kościoła. Lokaj mechanicznie biegnie wręczyć panu hrabiemu wypucowane buty, a panna Julia bierze w dłoń brzytwę.
Niewątpliwie sztuka Strindberga jest sprawdzianem pomysłowości reżyserskiej i rzemiosła aktorskiego. Po mimo wielu statycznych i mówionych scen, „Panna Julia" Teatru im. Hauptmanna w Zittau i Görlitz w interpretacji Beatrix Schwarzbach trzyma w napięciu, a stworzone przez aktorów sceniczne postaci są przekonujące. To jedno z tych przedstawień, które publiczność ogląda w ciszy i skupieniu, wchodząc w świat jej bliski, choć wykreowany ponad wiek temu.
OGLĄDAJ NAS NA TELEFONIE I TABLECIE - ZOBACZ JAK PROSTE JEST DODAWANIE I PRZEGLĄDANIE OGŁOSZEŃ na portalik24.pl
Copyrights. All rights reserved portalik24.pl